Tłusty Czwartek: Podbite oko i kuchnia polowa, czyli co ma pączek do wiatraka?

Lubicie jeść pączki? Choć zazwyczaj nie kupujemy ich na co dzień, to jednak raz do roku z chęcią ulegamy słodkiej tradycji i ustawiamy się w długiej kolejce do ulubionej cukierni. Bo przecież Tłusty Czwartek bez puszystej słodkości źle wróży na przyszłość. Czy jednak kiedykolwiek zastanawialiście się skąd wzięła się ta zabawna tradycja? I właściwie – dlaczego akurat jemy pączki?

Boczek i podsinione oko

Tłusty Czwartek ma pogańskie korzenie i wywodzi się ze starożytności. Jedzenie tłustych potraw było symbolicznym pożegnaniem zimy i witaniem wiosny, a wraz z nią – obfitości i zwiastunów lepszych czasów. Oto można było oficjalnie zakończyć poszczenie i otworzyć spiżarnię. Skoro wiosna czai się za rogiem, trzymanie zapasów na „czarną godzinę” traci przecież sens. Ludzie zbierali się na wspólne biesiadowanie, a na duży dębowy stół trafiały… pampuchy – czyli XVI- wieczni przodkowie dzisiejszych pączków. Pampuchy z ciasta drożdżowego były smażone na smalcu, ale tym się różniły od pączków, że jadało się je na słono z dodatkiem boczku. Poza tym były tak twarde, że równie dobrze mogły powybijać szyby w oknach lub służyć za narzędzie zbrodni. Jak pisał Jędrzej Kitowicz w swoim „Opisie Obyczajów”:

Staroświeckim pączkiem trafiwszy w oko mógłby go podsinić”.

Hulaj dusza, piekła nie ma!

Tłusty Czwartek bardzo często przybierał formę „odpustu” – w ten jeden dzień można było robić wszystko, co na co dzień było niedozwolone lub po prostu nieprzyzwoite – tańce do białego rana, śpiewanie sprośnych piosenek, picie alkoholu i nadmiarowe jedzenie. Istnieje też pewna krakowska legenda, która głosi, że tłustoczwartkową tradycję zapoczątkowała… śmierć XVII – wiecznego burmistrza Krakowa. Ów sławny, choć nielubiany człowiek nazwiskiem Comber przez lata walczył z lokalnymi przekupkami. Z powodu zazdrości o wysokie przychody wyznaczał handlarkom wysokie kary za niewielkie uchybienia. Kiedy burmistrz zmarł (miejmy nadzieję, że bez pomocy handlarek), wieść o jego śmierci sprawiła, że przekupki całego Krakowa zaczęły tańczyć i hucznie świętować. Był to oczywiście czwartek.

Oficjalnie jednak w uwspółcześnionej tradycji Tłusty Czwartek rozpoczyna ostatki, a więc ostatni tydzień karnawału, Dziś ta data jest ruchoma i zależy do świąt wielkanocnych (które również mają pogańskie korzenie).

Zamiast wojny, słodkie kule armatnie

Pierwsze pączki, w formie, którą znamy pojawiły się dopiero pod koniec XVIII w. Nie jest dokładnie pewne, kiedy przybrały swój ostateczny kulisty kształt; jest jednak kilka wiarygodnych teorii. Jedna z nich mówi o austriackiej kucharce Cecylii Krapf, która chciała w środku drożdżowego ciasta umieścić nadzienie. I choć początkowo próbowała różnych postaci, ostatecznie najbardziej praktyczną formą okazała się kula.

Po Europie krąży też zabawna anegdota o pewnym niemieckim śmiałku, który bardzo chciał trafić do wojska, jednak z racji słabego zdrowia dostał przydział do polowej kuchni. Ów pasjonat broni tak bardzo marzył o poligonie, że zaczął piec pączki w kształcie armatnich kul. Smakołyki w mig rozsławiły kucharza, bo tłuste i sycące przysmaki dodawały energii zmęczonym żołnierzom. 

Weganie też chcą świętować!

Wraz z rozwojem kuchni roślinnej oraz dzięki dostępności składników, które z powodzeniem zastępują produkty odzwierzęce słynni blogerzy zaczęli tworzyć wegańskie wariacje na temat kuchni polskiej – w tym pączki. Będąc na diecie wegańskiej nie musimy już omijać cukierni szerokim łukiem w obawie o niewegański skład (jaja, mleko i frytura), ale możemy cieszyć się pysznym smakiem i całkowicie roślinnym składem. W naszym sklepie znajdziecie nadziewane pączki od Falovca, jak i bezglutenowe pączki bez nadzienia od Atelier Smaku.

Te pierwsze zawierają jedynie sześć składników: mąkę pszenną, mleko sojowe, drożdże, cukier trzcinowy, ocet jabłkowy i olej rzepakowy. Bezglutenowe bazują natomiast na ekstrakcie z kokosa, skrobi ziemniaczanej, mące gryczanej i kukurydzianej oraz mielonym lnie. Oprócz tego zawierają drożdże instant, cynamon, sól i tłuszcze roślinne.

Jeśli zatem w tym roku masz ochotę jeść bardziej ekologicznie i etycznie, a przy tym dochować wierności tłustej tradycji skuś się na wegańskiego pączka. Gwarantujemy, że słynne słodkości smakują jak … pączki! „A nawet lepiej” – jak twierdzą nasi stali klienci.  Przypominamy, że Tłusty Czwartek bez pączka grozi finansowym pechem do końca roku! Chyba nie chcecie ryzykować? Smacznego Tłustego Czwartku!

Wasza słodka ekipa z EkoSopotu 🙂